Publikacje

30.11.2018 | autor: Piotr Boroń

Nasz Dziennik - Boroń: Niskie loty TVP

Telewizja publiczna nie zdobyła się na zmianę, na którą liczyli konserwatywni wyborcy.



Telewizja Polska powinna być wielkim dobrem Narodu, służyć Polsce i Polakom, dyktować najlepsze standardy etyczne i profesjonalne. Powinna być wzorem dla wszystkich polskojęzycznych mediów. Wiążemy z nią wielkie nadzieje. I mamy jej wiele do zarzucenia.



JEJ WYJĄTKOWOŚĆ



Media publiczne cieszą się licznymi przywilejami. Są w dużej części finansowane przez obywateli. Najbardziej spektakularną formą jej finansowania (częściowego) jest tzw. abonament (w praktyce ok. 20 proc. przychodów dla TVP), którym obiecywano się zająć od kampanii wyborczej w 2015 roku, a teraz wydaje się, że już nawet Rada Mediów Narodowych zapomniała o problemie i tylko nasiliły się poszukiwania tych, którzy go nie płacą. Polskie Radio i Telewizja Polska otrzymują też w różnej formie bezpośrednią i pośrednią pomoc od rządu RP (zlecenia, umowy, reklamy itp.), a czasem nawet okazjonalne środki, by je ratować. Mają pierwszeństwo w obsłudze niektórych wydarzeń, co może dać im większą oglądalność. Z drugiej strony publiczne radio i telewizja mają zobowiązania – np. dużej ilości bezpłatnej emisji audycji przedwyborczych, gdy media komercyjne na takich audycjach zarabiają krocie.



Wskazuje się na polskie media publiczne jako na dyktatora poziomu profesjonalizmu oraz etyki zawodowej, ale dodaje się zazwyczaj jednym tchem, że takimi nie są. W przeciwieństwie do innych mediów ich władze w Polsce pochodzą z nadania politycznego, bo przywódcy większości parlamentarnej – nawet jeśli formalnie nie robią tego bezpośrednio – decydują przecież ostatecznie o kluczowych posadach w mediach publicznych. Co najgorsze, kryteria przyjęcia do pracy w TVP bywają w małym stopniu merytoryczne, a standardy etyczne tzw. ludzi mediów są na ogół gorsze niż przeciętnych obywateli. Panująca argumentacja, że nie jest ważny prywatny styl życia pracowników TVP i nie mamy prawa rozliczać ich z moralności, skutkuje tym, co widać gołym okiem na ekranach telewizorów – np. trudno, aby osoby rozwiedzione lansowały w mediach chrześcijański model wierności małżeńskiej.



MISJA I SŁUPKI



TVP ma do spełnienia misję. Jest nią w gruncie rzeczy realizowanie najwyższych standardów profesjonalnych i etycznych. To powinno być główną troską władz mediów i właśnie media publiczne powinny być liderem w doborze najlepszych pracowników. Jeżeli media są czwartą władzą (a może są nawet pierwszą!) to standardy wymagane od polityków, urzędników i sędziów powinny dotyczyć także pracowników mediów. Z kolei takie standardy powinny przekładać się na jak najlepsze programy telewizyjne i radiowe.



Pozornie kłóci się z takim postawieniem sprawy kwestia wpływów z reklam (ostatnio ok. 60 proc. przychodów TVP). Rządzący TVP przeciwstawiają bowiem wysoki poziom kultury możliwościom zarabiania na oglądalności, z której wynikają przychody z reklam. Zakładają arbitralnie, że głupi telewidz stanowi taką większość, iż poziom przekazu należy zaniżać, aby nie utracić tłumów telewidzów. Tymczasem oglądalność TVP spadła już w ciągu kilku ostatnich lat tak nisko, że należałoby zadać sobie pytanie, czy nie jest tak, że właśnie ci najwartościowsi telewidzowie odchodzą od TVP w poszukiwaniu po prostu lepszej telewizji. I nie wszystko da się wytłumaczyć poglądami politycznymi! W jednym z sondaży aż 66,7 proc. respondentów stwierdziło, że „telewizja Kurskiego” jest nieobiektywna, zaś przeciwnego zdania było 15,5 proc.



WSZECHWŁADZA PREZESA



Pewien satyryk w nasilającej się kilkanaście lat temu debacie o niedoskonałościach konstytucyjnych i dostosowaniu systemu wyborczego do polskich realiów zaproponował, by emocje wyborów parlamentarnych zastąpić w Polsce powszechnymi wyborami prezesa TVP jako najważniejszej funkcji publicznej, a ten natychmiast i bez ogródek powinien mianować prezydenta RP i rząd RP, aby nie poświęcał potem kilku lat na ich lansowanie, ale uczciwie pracował dla podatników, robiąc telewizję wolną od manipulacji. Ta ekstrawagancka figura retoryczna odzwierciedliła niestety powszechne i słuszne przekonanie, że wspomnianą wyżej misją TVP nie jest standard etyczny i służba Narodowi, ale mrówcza praca polityczna, którą prezes TVP musi się wykazać przed swoimi partyjnymi mocodawcami. Czy od wygłoszenia tej tezy przez satyryka coś się zmieniło na lepsze czy na gorsze?



Silna pozycja prezesów TVP wobec ich podwładnych sprawia, że mogą swoim charakterem odciskać piętno na wielkiej instytucji bardzo łatwo i nawet na przestrzeni kilku miesięcy mogą przełożyć na nią swoje wady i zalety.



Początkom Jacka Kurskiego w „wieży Babel” przy ul. Woronicza 17 towarzyszyły żenujące zawirowania. Powoływany i odwoływany, wyśmiewany i wygwizdywany, parł do swego celu i go osiągnął. Konkurs odrzucił kilku dobrych kontrkandydatów, a nowy prezes już nie sięgnął do ich doświadczenia, choćby to było pro publico bono.



JACEK KURSKI – media i polityka



Obecny prezes TVP to człowiek niekryjący, że stoi na pograniczu polityki i propagandy. Jako polityk stworzył głośny film „Nocna zmiana” oraz zajmował się głównie aspektami propagandowymi swoich partii. Jako prezes TVP pozostaje w ścisłym związku z władzami partyjnymi i bywa bardzo często na Nowogrodzkiej. Jako prezes TVP planuje swoją dalszą karierę parlamentarną. Główny problem polega jednak na tym, w jak polityczny sposób zarządza on instytucją! O ile bowiem jego poprzednicy wykonywali swoje polecenia w rękawiczkach, to prezes Kurski wręcz demonstruje, że punktem odniesienia dla jego działań jest Prawo i Sprawiedliwość. Lekceważenie pozorów obiektywizmu (np. parytetów czasu antenowego dla przedstawicieli różnych partii politycznych, rugowanie z anteny kontrkandydatów reprezentantów PiS w wyborach itp.) wygląda jak chęć prostego przypodobania się prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, niezależnie nawet od tego, że w ogólnym rozrachunku przyniesie mu to spadek poparcia!



Słyszy się nawet głosy, że taka ekspozycja Prawa i Sprawiedliwości skutkuje konsolidacją „anty-PiS”. I choć takie rozumowanie zakrawa na zaawansowaną teorię spiskową, to faktem jest, iż powtarzają to również zaniepokojeni skutkami działalności prezesa Kurskiego członkowie PiS – szczególnie po drugiej turze wyborów, w której ich kandydaci w największych miastach osiągnęli wyniki na poziomie pierwszej tury. Potwierdza się zatem, że Jacek Kurski przekonuje przekonanych, a de facto mobilizuje wszystkich pozostałych przeciw PiS.



Od kilku tygodni nasilają się nieformalne informacje, że Kurski odejdzie z funkcji prezesa TVP i że chce miękko wylądować w Parlamencie Europejskim, co mimo jego osobistej niepopularności ma mu zapewnić jedynka na liście i głosy ufających bezrefleksyjnie, że należy popierać tego, kogo partia na czele listy postawi.



KONKURENCJA



Zarzut pod adresem obecnych władz TVP, że jeszcze tak źle jak teraz nigdy nie było pod względem budżetu i spadającej oglądalności, jest odpierany zawiłymi argumentami, ale fakty pozostają faktami. Prezes Kurski wielokrotnie i oficjalnie dawał upust swoim obawom o upadek TVP z powodu braku pieniędzy, ale równocześnie nagradzano wielkimi premiami niektórych pracowników z ul. Woronicza. TVP1 i TVP2 pozostają już w tyle za oglądalnością Polsatu i TVN, co wykazują różne metody i kryteria telemetryczne. Tracą oglądalność przede wszystkim tak „flagowe” programy cykliczne jak „Wiadomości” i „Teleexpress”.



W przestrzeni medialnej pojawia się coraz więcej prawicowych redaktorów, którzy – ignorowani przez telewizję publiczną – sami realizują filmy i programy minimalnymi środkami. Są jednak oglądani (np. na YouTube.) chętniej niż wysokobudżetowi dziennikarze „państwowi”. Porównania budżetowe wypadają tragicznie dla TVP, bo funkcjonują już całkiem przyzwoite prywatne miniredakcje, w których programy realizowane są taniej, niż wynosi miesięczna pensja samego tylko prezesa TVP.



Niektóre mniejsze stacje mają swoich gorących zwolenników. O telewizji publicznej nie można tego powiedzieć. Większość jej telewidzów jest jej wierna bardziej z przyzwyczajenia niż z zafascynowania jej przekazami.



CO OFERUJE TVP?



Choć bardzo trudno podsumować całą działalność tak potężnej instytucji jak TVP, zatrudniającej kilka tysięcy pracowników i dysponującej olbrzymim budżetem, to przecież wielu Polaków, klikając pilotem, porównuje oferty i dokonuje uogólnień. Oczywiście, zarzuty o brak pewnych tematów, o trzymanie się utartych i jakże krytykowanych od lat kolein, którymi toczy się największa polska firma medialna, można odeprzeć, pokazując w kłótni pojedyncze przykłady audycji, ale istnieje przecież powszechna ocena, z której władze TVP powinny raczej wyciągnąć pokornie wnioski, zamiast, jak do tej pory, kwitować dyskusję argumentem o swoim profesjonalizmie. A opinie wielu telewidzów wskazują, że TVP – poza upartyjnieniem – nie przeżywa zdecydowanej odmiany, na którą liczyli po dojściu do władzy tzw. prawicy.



Tymczasem czas mija, a zmian nie widać. Coś się pogorszy, coś polepszy, ale odczuwalnych zmian na lepsze w TVP nie notujemy. Za mało jest dobrych filmów dokumentalnych i edukacyjnych, wartościowych produkcji fabularnych, dzięki którym można dobrze wychowywać dzieci. Bardzo uboga jest informacja o tym, co faktycznie dzieje się na świecie. W nadmiarze jest tanich „pyskówek gadających głów”, a duży niedosyt wypowiedzi prawdziwych ekspertów. Dominuje ślizganie się po tematach, adresowanych do emocji, a ignorujących rozum. Czas antenowy zalewany jest reklamami. Do tej długiej listy zarzutów dodać można jeszcze zakupy zagranicznych formatów, czyli schematów do niewielkich przeróbek do polskich realiów. Docenić należy podjęcie tematyki historycznej we własnej produkcji TVP (np. „Korona królów”), choć już efekt trudno pochwalić. Bezsprzecznym sukcesem technicznym jest dokument „Niepodległość”, którego premiera miała miejsce 12 XI, ale na palcach policzyć można takie produkcje.



O CZYM SIĘ NAWET JUŻ NIE ŚNI



Wybory w 2015 roku obudziły w Polakach wiele nadziei. Do nich należała wiara w transparentność bieżącego życia publicznego, w ujawnienie tajonych od lat prawd, zaprezentowanie ambitnej oferty edukacji telewidzów, by dać im np. odporność na manipulacje medialne itd. Tymczasem do świadomości publicznej przebijają się innymi drogami wiadomości, które są przez TVP konsekwentnie przemilczane.



I wreszcie sprawa najważniejsza. Zwycięstwo wyborcze może oznaczać przejęcie władzy dla siebie – i tak się stało w przypadku TVP po wyborach w 2015 roku, ale może być oddaniem telewizji publicznej Narodowi. Można cieszyć się z możliwości manipulacji, a można ujawnić, przed jakimi manipulacjami mogą Polacy się ustrzec w przyszłości poprzez edukację medialną. Można traktować Woronicza 17 i terenowe oddziały jako łup, a można stworzyć takie mechanizmy, aby trudniej było już komukolwiek zawłaszczyć media publiczne. Tego właśnie sobie życzmy!



Piotr Boroń



Źródło: Nasz Dziennik.

Spot wyborczy:

Kandydaci Prawicy w województwach: