Publikacje

16.08.2018 | autor: Krzysztof Kawęcki

Nasz Dziennik - Dr Kawęcki: Starcie cywilizacji

Polska zatrzymała marsz komunizmu na Zachód.



Wojna polsko-bolszewicka nie była jedynie konfliktem militarnym. To była wojna o charakterze cywilizacyjnym. Komunizm i imperializm Związku Sowieckiego stanowił zagrożenie dla Europy i cywilizacji zachodniej. Nie rozumiały tego rządy państw zachodnich. Rewolucja bolszewicka nie była „rosyjską”, lecz „światową rewolucją” zrealizowaną w Rosji. Kolejną ofiarą bolszewizmu miała być Polska. Przywódcy sowieccy zdawali sobie sprawę, że nie zrealizują swoich imperialnych celów bez jej unicestwienia.



Pacyfistyczne poglądy polityków europejskich i fascynacja komunizmem sowieckim w licznych kręgach inteligencji lewicowej pozwoliły na rozprzestrzenianie się ideologii komunistycznej. Wspierały je działania kierowanej przez Moskwę Międzynarodówki Komunistycznej – Kominternu. W zasadzie w okresie międzywojennym tylko kraje Europy Środkowej zdawały sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie komunizm. Polska i inne państwa tej części kontynentu europejskiego – przy bierności Zachodu – stały się w 1939 roku ponownie ofiarą bolszewickiego imperializmu.



Bolszewicki plan ,,Wisła”



Wojna odrodzonej po I wojnie światowej Polski z Rosją sowiecką rozpoczęła się w początkach 1919 roku od agresji Armii Czerwonej na dawne ziemie państwa polskiego.



Kapitulacja Niemiec w listopadzie 1918 roku zmusiła niemieckie oddziały wojskowe do wycofywania się z historycznych ziem Rzeczypospolitej: Mińszczyzny, Wileńszczyzny, Nowogródczyzny, Grodzieńszczyzny i Ziemi Lidzkiej. Na opuszczane terytoria wkraczała, utworzona w tym celu przez władze bolszewickie, Armia Zachodnia. Natrafiła jednak na opór utworzonych przez miejscową ludność polską oddziałów Samoobrony Litwy i Białorusi. Dowództwo nad liczącą kilka tysięcy Samoobroną objął generał Władysław Wejtko. Wkrótce jej jednostki zostały włączone w skład Wojska Polskiego.



W grudniu 1918 roku bolszewicy zajęli Mińsk, a 5 stycznia 1919 roku Wilno. Walki oddziałów Samoobrony z Armią Czerwoną były zwiastunem wojny z bolszewikami.



Przyczyny agresji Armii Czerwonej tkwiły w ideologicznych założeniach bolszewickiego imperializmu, który dążył do wywołania rewolucji w krajach Europy Zachodniej. 29 listopada Lenin wydał dyrektywę, w której nakazywał przenieść idee rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby „zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie”.



12 stycznia 1919 roku dowódcy wojsk bolszewickich, Lew Trocki i Siergiej Kamieniew, wydali rozkaz realizacji planu pod kryptonimem „Wisła”. Armia Czerwona miała zdobyć tereny od Niemna po Bug, a następnie przejść przez Polskę do Niemiec, gdzie rozpocznie się rewolucja komunistyczna. Cel operacji „Wisła” nakreślił Lenin: „Sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna […] rozbijając armię polską, rozbijemy pokój europejski”.



14 lutego 1919 roku rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka. Tego dnia pod Mostami nad Niemnem i pod Maniewiczami na Wołyniu oddziały Armii Czerwonej starły się z Wojskiem Polskim. 17 kwietnia Polacy zdobyli Lidę, a następnie Nowogródek i Baranowicze. 19 kwietnia kawaleria polska pod wodzą pułkownika Władysława Beliny-Prażmowskiego w wyniku brawurowej akcji odbiła Wilno. Na początku sierpnia zdobyty został również Mińsk. Do 21 września 1919 roku wojska polskie doszły do Połocka, osiągając linię rzeki Dźwiny, a na południu rzeki Zbrucz. W lutym 1920 roku Lenin polecił Rewolucyjnej Radzie Wojennej Republiki Rosyjskiej zwiększyć liczebność na froncie zachodnim. W efekcie Armia Czerwona osiągnęła stan ponad 2,5 miliona żołnierzy. Wiosną 1920 roku rozpoczęła się ofensywa wojsk polskich wspieranych przez oddziały ukraińskie atamana Symona Petlury, zakończona zajęciem Kijowa i proklamowaniem Ukraińskiej Republiki Ludowej.



Radykalna zmiana sytuacji związana z działaniami na froncie południowym przez Armię Konną Siemiona Budionnego i ofensywa sowiecka poprowadzona przez marszałka Michaiła Tuchaczewskiego doprowadziła do odwrotu wojsk polskich. Nad Polską pojawiła się groźba utraty niepodległości i sowietyzacji kraju. Inwazją bolszewicką zagrożona została Europa, w pierwszej kolejności Niemcy. Tuchaczewski w rozkazie z 2 lipca 1920 roku napisał: „Armia spod Czerwonego Sztandaru i armia łupieżczego Białego Orła stają twarzą w twarz w śmiertelnym pojedynku. Po trupie białej Polski jaśnieje droga do wszechświatowej pożogi. Na naszych bagnetach przyniesiemy wolność wyzyskiwanej w mozole ludzkości. Na zachód! Wybiła godzina ataku! Do Wilna, Mińska, Warszawy! Naprzód marsz!”.



Amunicja z Węgier



Najdalej idącą pomoc dla Polski w wojnie z bolszewikami okazały Węgry doświadczone rządami komunistów w okresie Węgierskiej Republiki Rad od marca do sierpnia 1919 roku. Zwycięskie państwa narzuciły Węgrom dyktat w postaci traktatu w Trianon, na mocy którego kraj ten utracił 75 procent ziem Korony świętego Stefana.



Już w marcu 1919 roku Węgry zawarły z Polską umowę dotyczącą transportu materiałów wojskowych. Plany wsparcia wojsk polskich przez 30-tysięczne zgrupowanie kawalerii nie zostały zrealizowane z powodu odmowy władz czechosłowackich przepuszczenia wojsk węgierskich przez swe terytorium. Rząd czechosłowacki zablokował także transport sprzętu wojskowego z Węgier i Francji. Praga próbowała nawet zatrzymać udającą się do Warszawy francusko-brytyjską misję wojskową. Wojska czechosłowackie, wykorzystując trudną sytuację Polski, zajęły w latach 1919-1920 Zaolzie zamieszkałe przez polską większość.



Węgierskie dostawy mogły dotrzeć dzięki przychylności Rumunii, przez które to terytorium Węgry dostarczyły Wojsku Polskiemu w latach 1919-1921 – 75 milionów nabojów. W decydującym momencie wojny, w przeddzień Bitwy Warszawskiej, dotarł transport z ponad 20 milionami sztuk węgierskiej amunicji. Pomoc ze strony Węgier miała bardzo duże znaczenie. Podkreślił to szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Tadeusz Rozwadowski, który w rozmowie z przedstawicielem węgierskiego Sztabu Generalnego w Warszawie powiedział: „Zapamiętaj sobie, że my nigdy nie zapomnimy Węgrom tego szlachetnego zamiaru, z jakim chcieli służyć nam szczerą pomocą w najcięższych dla nas chwilach. […] Może przyjść czas, kiedy się Wam zrewanżujemy. […] Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc, wsparcie Francuzów nadeszło dopiero po wielkich naciskach, a nawet wtedy jakież to było wsparcie? Anglicy układali się przeciwko Polsce z Litwinami i Niemcami, ci ostatni z kolei zmawiali się z Czechami”.



Zdrada Zachodu



Mimo dość krytycznej oceny postawy Francji przez generała Rozwadowskiego, kraj ten udzielił Polsce realnego wsparcia. W armii polskiej w charakterze doradców znalazło się dwa tysiące oficerów francuskich. W Polsce przebywała francuska Misja Wojskowa, która zajmowała się sprawami szkolenia i zaopatrzenia wojska, którą kierował szef Sztabu Generalnego Maxime Weygand.



Do Polski dotarły z Francji tysiące wagonów z bronią, samoloty, samochody i sprzęt artyleryjski. Rząd francuski na czele z premierem Alexandre Millerandem realistycznie oceniał, że zwycięstwo bolszewików spowoduje bezpośrednie zagrożenie dla całej Europy. Z kolei na dużą skalę pomocy humanitarnej udzieliły Polsce Stany Zjednoczone, a eskadra składająca się z kilkunastu lotników amerykańskich (ochotników) podjęła walkę z bolszewikami.



Od samego początku wojny wręcz niechętne stanowisko wobec Polski zajmowała Wielka Brytania i osobiście premier David Lloyd George, który poparł ultimatum sowieckie wobec Polski oznaczające kapitulację Warszawy i zajęcie kraju przez Sowietów. Projekt, który miał zacząć obowiązywać od 10 sierpnia 1920 roku, ustanawiał dziesięciodniowy rozejm w celu rozpoczęcia negocjacji polsko-sowieckich w Mińsku. Dyplomacja brytyjska namawiała Francję do wstrzymania w okresie rozejmu pomocy militarnej dla Polski. Plany premiera Wielkiej Brytanii upadły, gdyż Polacy nie zamierzali pertraktować z Leninem, a bolszewicy – pewni zwycięstwa – ruszyli na Warszawę.



Przychylność wobec Sowietów wykazywał również rząd niemiecki, mimo że ogłosił neutralność w wojnie polsko-bolszewickiej. Niemcy, podobnie jak Austria, zakazały przewozu i wywozu do Polski materiałów wojennych. Niemieccy mieszkańcy Gdańska – kolejarze i dokerzy blokowali dostawy broni dla polskiego wojska i odmawiali rozładunku statków z bronią, a nawet z materiałami sanitarnymi Czerwonego Krzyża.



Szturm do Nieba



W najcięższych dla Polski chwilach, 12 lipca 1920 roku, zawarty został litewsko-sowiecki traktat pokojowy wymierzony w Polskę. Na jego mocy bolszewicy oddali Litwie Wilno, Grodno, Lidę i Bracław, miasta, w których ludność litewska prawie nie występowała. W tajnym protokole załączonym do traktatu rząd litewski wyraził zgodę na przejście Armii Czerwonej przez przyznane Litwie terytorium. Tym samym państwo to złamało neutralność w toczącej się wojnie polsko-bolszewickiej. Wojska litewskie wraz z oddziałami Armii Czerwonej atakowały cofającą się Armię Polską. Wykorzystując sytuację militarną, Litwini zajęli Suwałki i Sejny.



23 lipca 1920 roku bolszewicy ustanowili w Smoleńsku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski. W jego skład weszli Julian Marchlewski, przewodniczący Komitetu, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i Józef Unszlicht. Po zajęciu przez Armię Czerwoną Białegostoku TKRP 30 lipca wydał odezwę o „pozbawieniu władzy dotychczasowy rząd szlachecko-burżuazyjny i utworzeniu Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Zapowiadano nacjonalizację ziemi i wprowadzenie rozdziału Kościoła i państwa.



W ciągu następnych kilku dni Armia Czerwona dotarła do okolic Warszawy. Lenin był pewien zwycięstwa. Zdobycie Warszawy i pokonanie Polski miało otworzyć drogę do rewolucji komunistycznej w Niemczech, a następnie zajęcia Francji i Anglii.



27 lipca na Jasnej Górze polscy biskupi zebrani na Plenarnej Konferencji Episkopatu Polski, pod przewodnictwem kardynałów Aleksandra Kakowskiego i Edmunda Dalbora, dokonali poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusa i ponownie obrali Najświętszą Maryję Pannę na Królową Polski. Wezwali Polaków do wstępowania w szeregi armii.



Generał Maxime Weygand w swoich pamiętnikach wspominał: „Nigdy nie widziałem ludzi tak modlących się jak w Warszawie. […] Ulicami przechodziły procesje. Ludzie klękali na chodnikach przed Najświętszym Sakramentem. Kapelani słuchali spowiedzi na peronach kolejowych i placach, gdzie zbierali się żołnierze i młodzi ochotnicy przed udaniem się na front. Generał Józef Haller, dowódca Frontu Północno-Wschodniego, przybliżonego już wtedy na kilkanaście kilometrów od Warszawy, codziennie rano uczestniczył we Mszy i przyjmował Komunię św. Modliła się Jasna Góra, gdzie trwała nieustanna nowenna, której zakończenie zaplanowano na dzień 15 sierpnia. Trwała w Polsce modlitwa powszechna, kto nie mógł walczyć na froncie, szturmował Niebo na kolanach. […] Przywiązanie Polaków do ich religii jest znane; jeśli nie są oni wzorem cnót, to są (jednak) gorącymi katolikami”.







Cud nad Wisłą



13 sierpnia rozpoczęła się Bitwa Warszawska, nazwana później Cudem nad Wisłą. 14 sierpnia 1920 roku na łamach „Rzeczpospolitej” polityk i publicysta Narodowej Demokracji Stanisław Stroński, nawiązując do francuskiego cudu nad Marną z 1914 roku, wyrażał nadzieję w „cud nad Wisłą”. Pisał: „I gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie. Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tym przeświadczeniem, że oto przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą Ojczyzny”.



Generał Józef Haller, w wydanych w 1964 roku w Londynie „Pamiętnikach”, wspominał: „W roku 1920, kiedy 14 sierpnia rozpoczynała się bitwa pod Warszawą, modliliśmy się gorąco w całym kraju, zwłaszcza w Warszawie, gdzie w kościele Zbawiciela odprawiana nowenna do Wniebowziętej Bogarodzicy po codziennej Mszy św. przy ołtarzu Matki Boskiej Częstochowskiej ubłagała nam zwycięstwo”.



W okresie śmiertelnego zagrożenia utratą odzyskanej właśnie niepodległości do armii zgłosiło się sto tysięcy ochotników. W dniach 13 i 14 sierpnia cofający się do tej pory Polacy odnieśli pierwsze zwycięstwo w bitwie z Armią Czerwoną pod Ossowem, w której zginął ksiądz Ignacy Skorupka, symbol Bitwy Warszawskiej.



14 sierpnia generał Władysław Sikorski poprowadził tzw. natarcie znad Wkry. Jednym z przełomowych momentów bitwy stał się atak batalionu porucznika Stefana Pogonowskiego pod Wólką Radzymińską z 14 na 15 sierpnia na tyły wojsk sowieckich. Przełom przyniósł 15 sierpnia – święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Bitwa rozegrana została zgodnie z planem operacyjnym opracowanym przez szefa sztabu generała Tadeusza Rozwadowskiego. 16 sierpnia rozpoczął się polski kontratak znad Wieprza przeprowadzony przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego.



Zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej nie byłoby możliwe bez skutecznych działań polskiego wywiadu i osiągnięć kryptologów na czele z porucznikiem Janem Kowalewskim, którzy zdołali złamać szyfry Armii Czerwonej.



Szacuje się, że po stronie bolszewików było około 25 tysięcy zabitych, rannych i zaginionych, około 60 tysięcy zostało wziętych do niewoli, a 45 tysięcy internowanych przez Niemców. Straty polskie to 4,5 tysiąca zabitych, 22 tysiące rannych i około 10 tysięcy zaginionych.



Dr Krzysztof Kawęcki



Źródło: Nasz Dziennik.

Spot wyborczy:

Kandydaci Prawicy w województwach: